Animachina
Wróciłam wczoraj z Animachiny.
Było dziwnie tam jechać. W busie do Katowic były płaczące dzieci, świadkowie Jehowy i ostro wymalowane starsze panie z narysowanymi brwiami, złota biżuteria aż z nich spływała. Dyskutowały o życiu swojej parafii i o tym jak Jezus buduje, a szatan Mu niszczy. Odpaliłam internet i na fejsbuniu zostałam zalana informacjami o busach, które się wykoleiły i umarły. Poczułam wówczas gniew boży na moim busie – fizycznie aż go poczułam – i wtedy zaczęło padać, i była pełna burza z piorunami i wszystkim. Jakimś cudem dojechałam w całości, ale uznaję to wszystko za near death experience…
Sam konwent dobry – pokój dobry, gamesroom dobry, poszłam nawet na kilka paneli i były dobre, katering dobry, towarzystwo dobre. Tyle co mi podpadli, że jeden panel miałam w innym budynku niż pierwszy i w tym drugim sala była nieprzystosowana do ilonek (ilonki muszą mieć małe sale, a tu była duża sala ze sceną, i z reflektorami, i wszystkim, i się czułam jak w jakimś mam talent, i miałam cały czas wrażenie, że powinnam coś śpiewać, a przecież ja nie umiem. Także zderpiłam mentalnie na całej linii).
Opowiadałam o projektach obecnych i przyszłych i takich co robię z zespołem, czyli np. o grze o rpg kotach (mam nadzieję, że się uda to dokończyć, would b so nice).
Ilekroć widzę ten kadr z bułką chce mi się płakać, bo jak robię takie rzeczy to jestem trzeźwa i nie mam żadnej wymówki. Wiecie, gdybym chociaż brała jakieś ciężkie narkotyki czy coś, ale nie, nie biorę. W każdym razie w kotkoświecie bułki są udomowione i są zwierzątkami domowymi i przemysłowymi, że tak powiem. Np. bułki z kruszonką się goli z kruszonki i się robi z niej swetry.
Cały projekt odbywa się pod hasłem #tomasens.
Miałyśmy jeszcze z Revv panel o rysowaniu, gdzie Revv opowiadała o rysowaniu, a ja wtrącałam jakże błyskotliwe dygresje i trochę porysowałam na żywo i poderpiłam, jak to ja. Opowiadałam głównie o mimice i rysowaniu emocji. Jakoś konwent mi się udzielił, bo najczęstszą rysowaną przeze mnie rzeczą było coś w stylu
Poza tym kupiłam sobie podstawkę pod kubek ze śmieszniakiem.
Ponadto w wyniku pójścia na jeden panel o rysowaniu i kilku rozmów czuję, iż zrobiłam pewien krok milowy w stronę królestwa ogarniętości i może teraz będę bardziej ogarnięta niż wcześniej (nie to, żeby to było duże osiągnięcie dla świata, ale dla mnie jest duże). #priceless
Może mi nawet blok na rysowanie odcinków w końcu zejdzie, kto wie ;p
-Ślimag